Journey

Journey

czwartek, 30 sierpnia 2012

Dzisiaj Buda, jutro Peszt



Nareszcie w komplecie! Po wielu przebojach z wizami, szczepieniami, wyznaczaniem trasy, jestesmy razem w Buda i nawet Peszcie. Cztery razy 'A', czyli Agata, Aga, Ami, Ala.        












Budapeszt przywital nas goracym sloncem, tlustym langoszem, ludzmi 'a little bit english' i eszpresszo. W taka pogode bez wody ani rusz! 35 stopni to dobra zaprawa przed Indiami.






 
                   





Na dzisiaj zaplanowalysmy zwiedzanie Budy. Po lewej Kosciol Sw. Mateusza z bursztynowym dachem - jeden z zabytkow, ktore mialysmy okazje dzisiaj zobaczyc.















Zaczelysmy trase od wspinaczki na Cytadele. Przeszlysmy przez Wzgorze Zamkowe (Palac Krolewski, Baszte Rybacka, Kosciol Mateusza), konczac nasz spacer na Wyspie sw. Malgorzaty. Lacznie 10 km. 








    




Baszta Rybacka. Jej nazwa wziela sie od cechu rybakow, ktorzy byli odpowiedzialni za obrone tego odcinka murow. Naszym zdaniem najpiekniejsza budowla po tej stronie Dunaju.











Fragment Baszty i rozposcierajacy sie z niej widok na Peszt.













Drzwi do Ali przyszlego mieszkanka. Kto jej pomoze wniesc meble?












 



Aga na wstepnie odmowila











Choc Ala blagala i prosila










                                                                       



Czesc dalsza losow Druzyny 'A' nastapi...

2 komentarze:

  1. a po langoszu dobrze się czujecie? bo ja swoją porcję 'odchorowałam' ;-)

    Węgry są piękne, szkoda że nie macie szansy udać się dalej, w góry, odwiedzić piękne winnice i nacieszyć oko zielenią tego kraju.

    Agata - cudne loczki! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Siostra.......zbieraj wizytówki ty wiesz jakie to nie będzie problemów z pieniędzmi po powrocie:) aha masz kumpla w pokoju fajną dziką myszkę:) wczoraj czytała georga martina
    Pozdrawiam AAAA

    OdpowiedzUsuń