W koncu udalo nam sie dotrzec do Jaisalmeru - pustynnego miasta usytuowanego niedaleko granicy z Pakistanem. Miasto przywitalo nas sloncem, piaskiem i wszechobecnym w architekturze zlotym kolorem.
Pierwszy dzien spedzilismy na spacerach po miejscowych targach i pobliskim forcie. Wszyscy z niecierpliowoscia wyczekalismy czasu w ktorym spelnia sie nasze marzenia i bedziemy mogli dosiasc wielblada!
Okazalo sie to mozliwe juz nastepnego dnia. Wykupilismy camel safari, ktore w swoim pakiecie nie tylko zawieralo jazde na wielbladach ale rowniez zwiedzanie pobliskich urokliwych miejsc takich jak Bada Bagh czy lokalnych wiosek cyganow i radzputow.
Wszyscy mielismy obawy czy udane nam sie okielznac nasze "pustynne rumaki" ale z pomoca naszych przewodnikow wsiedlismy na wielbladzie garby i zaczelismy nasza podroz.
Sama pustyna Thar moze na poczatku troche rozczarowywac - zamiast piasku zbita ziemia z masa zielonych krzakow do okola. Dodatkowo caly efekt psuja wszechobecne wiatraki (elektrownia wiatrowa).
Do prawdziwych pustynnych wydm dotralismy dopiero pod koniec dnia. W miedzyczasie udalo nam sie urzadzic maly wielbladzi wyscig (zgadnijcie kto wygral ;) ) oraz zjesc obiad przygotowany przez naszych przewodnikow (mniam!).
Gdy slonce zaszlo za horyzont temperatura spadla a pustynia zapelnila sie mnostwem wszelakiego robactwa! My nie przestajac rozkoszowac sie tym urokliwym miejscem rozpalilismy ognisko i zaczelismy spiewac piosenki. Poniewaz towarzystwo bylo miedzynarodowe (4 polki, hindus, chinczyk i oczywiscie nasi przewodnicy) repertuar przy ognisku rowniez byl zroznicowany. Kazdy za zadanie mial zaspiewac cos w swoim ojczystym jezyku. Hitem okazala sie piosenka naszych przewodnikow, ktorzy zaimprowizowali piosenke o naszym camel safari :)
Gdy zrobilo sie pozno wszyscy z usmiechami na twarzy zasnelismy pod gwiazdzistym, pustynnym niebem.
Nastepnego dnia nasze dzielne wielblady zabraly nas z powrotem do umowionego miejsca z ktorego jeepem dojechalismy do Jaisalmeru.
Trudno nie wspomniec w tym poscie o naszej wielkiej radosci z tego camel safari. Wszyscy pokochalismy jazde na wielbladach oraz same zwierzaki, ktore wbrew krazacej o nich opinii nie sa wcale wredne.
Duze wrazenie wywarli na nas rowniez nasi przewodnicy, ktorzy byli bardzo cierpliwi i pogodni.
Od takich ludzi mozna sie uczyc jak kochac zycie pomimo wielu trudnosci.
Dzis opuszczamy Radzastan i kierujemy nasze kroki i mysli bardziej na poludnie - ku Kerali.
Juz sie nie mozemy doczekac tego, co na nas tam czeka :)
Bada Bagh |
Wielblad w swojej calej wielbladziej okazalosci |
Pustynne lembasy |
Agata prezentowala sie swietnie na swoim wielbladzie |
Prawdziwi wladcy pustyni - Lin i Mohan |
Beduinka Aga, beduinka Ala oraz prawdziwy Camel Rider |
Amanda i jej ukochany wielblad |
Pustynia Thar |
Wspaniała przygoda!
OdpowiedzUsuńAle oczy się cieszą z takich widoków! Jak wrócicie do szarej, europejskiej rzeczywistości, to będzie ciężko..
Ujarzmiające wielbłądy :) Pięknie :)
OdpowiedzUsuń