Journey

Journey

wtorek, 14 października 2014

Alpy Japońskie - Takayama, Kamikochi & Matsumoto

Chodzić po górach uwielbiam, dlatego w mojej podróży nie mogłam ominąć jednego z bardziej malowniczych regionów Japonii - Alp.


Hida-no-Sato




Takayama i Matsumoto to dwa małe miasteczka będące bazą wypadową w góry, a także do gęsto rozsianych w tym regionie onsenów. Z tych dwóch wybrałam Takayamę, ponieważ w jej okolicy znajdują się charakterystyczne dla tego regionu wioski (skanseny) z tradycyjnymi domami pokrytymi strzechą, a także tutaj miałam możliwość zanocować w typowych japońskich warunkach w jednym z hosteli przy... buddyjskiej świątyni (ciekawe doświadczenie i przemili ludzie :-) ).










uliczka w Takayamie


Takayama okazała się bardzo przyjemnym miasteczkiem, mimo mojego rozczarowania po zobaczeniu betonowych okolic dworca. Im jednak dalej na wschód, tym ładniejsze stają się uliczki z drewnianymi domami i rozsianymi gdzieniegdzie świątyniami. I choć złapał mnie tu tajfun, pociągi przestały kursować i musiałam dość znacznie zmienić moje plany, spędziłam bardzo przyjemny dzień uwięziona w Takayamie :-)




Hida-no-Sato




Oprócz starówki z drewnianymi domami, warto się tu jeszcze wybrać na targ działający codziennie od wczesnych godzin porannych do południa. A także, jeśli nie dane Wam będzie wydostać się z miasta do pobliskich wiosek Omigochi czy Ainokura, zwiedzić skansen Hida-no-Sato.






Ostatniego dnia mojego pobytu w Takayamie pogoda na szczęście się poprawiła i mogłam pojechać w góry. Bazą wypadową w najbliższej okolicy jest Kamikochi, skąd można wyjść na jedno- lub kilku-dniowe wędrówki w Alpy Północne, lub po prostu spędzić przyjemnie dzień spacerując po ścieżkach krajoznawczych, obserwując buszujące małpy i słuchając śpiewu ptaków. Z Takayamy do Kamikochi dojedziemy w półtorej godziny autobusem (z przesiadką w miejscowości Hirayu Onsen), a za bilet w obie strony zapłacimy ok. 5000 yen (bilet należy wcześniej kupić na dworcu).


"dymiącą góra" ze szlaku



Mój wybór tego dnia padł na górę Yakedake, przez Japończyków zwaną "dymiącą górą". Jest to wciąż aktywny wulkan, a na jego wierzchołku wydobywają się opary gazów (w pewnym miejscach dość silnie czuć przez to siarkowodór), widoki, spotkane po drodze małpy i szlak, na którym często trzeba pokonać jakąś drabinę, są jednak zdecydowanie tego warte :-)






Droga na szczyt, według przewodnika zajmuje trzy godziny. Jest to jednak dość popularna góra, dlatego czasem trzeba się liczyć z kolejkami przy pokonywaniu dość licznych tu drabin ;) Mnie się udało i tego dnia spotkałam po drodze jedynie kilku Japończyków.






Godzinę od szczytu znajduje się małe schronisko, w którym można kupić coś do jedzenia i picia. Ceny jednak są typowe dla schroniska położonego wysoko w górach, dlatego warto zaopatrzyć się w prowiant na cały dzień jeszcze przed przyjazdem do Kamikochi.

na szczycie :-)


Zejście z Yakedake zajmuje dwie godziny i do odjazdu ostatniego autobusu o 17. miałam jeszcze dość czasu, aby przejść się po okolicy i między innymi zobaczyć powstałe po erupcji Yakedake w 1925 roku jezioro Taisho.

Wejście na Yakedake było jednym z moich najlepszych dni w Japonii :-)










Kolejnego dnia, po drodze z Takayamy do Tokio, zatrzymałam się jeszcze na parę godzin w Matsumoto. Zwiedziłam tu kolejny imponujący zamek samurajów w Japonii z niewidocznym z zewnątrz jednym piętrem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz