Alleppey slynie z ze swoich rozleglych rozlewisk i waskich kanalow. W takim miejscu do szczescia potrzebna tylko lodka, wioslo i slomkowy kapelusz - w sam raz na niedzielny relaks. Zanim jednak wyplynelysmy w wenecki rejs, udalysmy sie do pobliskiego kosciola na msze. Okazalo sie to ciekawym doswiadczeniem! Wewnatrz kosciola krolowal ( uwaga!) kolor rozowy: rozowe szarfy zwisajace z sufitow oraz rozowa kokarda ksiedza. Do tego trzeba dodac wystrojone w barwne sari hinduski i oto mamy optymistyczny obraz indyjskich katolkow gotowy. Oprocz tego dodatkowa atrakcja byly dla nas puszczane muzyczne podklady midi - rodem z disco polo. Wszytsko razem tworzylo mieszanke wybuchowa, po ktorej bylysmy wstrzasniete, ale nie zmieszane ;)
Na wodna wycieczke dostalysmy za przewodnika mieszkanca jednej z pobliskich wiosek, ktory ugoscil nas w swoim domu i uraczyl opowiesciami o zyciu w Alleppey. A zycie tu nie jest latwe... Co roku w porze monsunowej domy zostaja zalewane i po ustapieniu deszczy musza zostac odremontowane. I tak rook w rok.... Po sytym thali przygotowanym na lisciu bananowca przez zone naszego przewodnika, chwycilysmy za wioslo i poplynelysmy w zielen kanalow. Co jakis czas mijaly nas houseboaty - czyli luksusowe domki na wodzie, ktorych cena przerastala nasz skromny budzet. 24 h na houseboatcie to jedyne 5500 rupii na dobe. Nasz rejs zakonczylysmy podziwiajac zachod slonca nad spokojnymi wodami rozlewisk.
houseboat |
happy feet |
pola ryzowe |
thali |
dzieci z pobliskiej wioski |
rozlewiska |
sunset |
znow sunset |
rybak |
Zachód słońca prawie jak u nas, gdyby nie te palmy... ;)
OdpowiedzUsuń