Journey

Journey

czwartek, 30 sierpnia 2012

Dzisiaj Buda, jutro Peszt



Nareszcie w komplecie! Po wielu przebojach z wizami, szczepieniami, wyznaczaniem trasy, jestesmy razem w Buda i nawet Peszcie. Cztery razy 'A', czyli Agata, Aga, Ami, Ala.        












Budapeszt przywital nas goracym sloncem, tlustym langoszem, ludzmi 'a little bit english' i eszpresszo. W taka pogode bez wody ani rusz! 35 stopni to dobra zaprawa przed Indiami.






 
                   





Na dzisiaj zaplanowalysmy zwiedzanie Budy. Po lewej Kosciol Sw. Mateusza z bursztynowym dachem - jeden z zabytkow, ktore mialysmy okazje dzisiaj zobaczyc.















Zaczelysmy trase od wspinaczki na Cytadele. Przeszlysmy przez Wzgorze Zamkowe (Palac Krolewski, Baszte Rybacka, Kosciol Mateusza), konczac nasz spacer na Wyspie sw. Malgorzaty. Lacznie 10 km. 








    




Baszta Rybacka. Jej nazwa wziela sie od cechu rybakow, ktorzy byli odpowiedzialni za obrone tego odcinka murow. Naszym zdaniem najpiekniejsza budowla po tej stronie Dunaju.











Fragment Baszty i rozposcierajacy sie z niej widok na Peszt.













Drzwi do Ali przyszlego mieszkanka. Kto jej pomoze wniesc meble?












 



Aga na wstepnie odmowila











Choc Ala blagala i prosila










                                                                       



Czesc dalsza losow Druzyny 'A' nastapi...

wtorek, 28 sierpnia 2012

Indie? Czemu nie?

Będąc w ubezpieczalni PZU miły Pan, który zajmował się sprawą mojego podróżnego ubezpieczenia był wielce zaciekawiony krajem docelowym wyjazdu.
- "Czemu Indie?" zapytał
- "Czemu nie?" odpowiedziałam.

Indie to podobno "half a magic, half a shit". Mam tylko nadzieję, że tego pierwszego będzie trochę więcej niż tego drugiego ;)
Nasza droga prowadzi przez Delhi, Agrę, Radżastan, Keralę, Goa aż do Bombaju - królestwa Bollywood :)
Jeżeli chcecie podziwiać piękne zdjęcie, czytać badziewne wpisy lub po prostu wiedzieć co się z nami dzieje - zapraszamy do odwiedzania naszego bloga.
Podróż zaczynamy już jutro!

Pozdrawiam
A

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Cena marzeń




Za każdym razie gdy spełniają się czyjeś marzenia budzi się w nas lekka nutka zazdrości.
Czemu to nie nasze marzenia?
Czemu ktoś ma lepiej od nas?
Zapominam, że marzenia to nie pobożne życzenia, które spełniają się za dotknięciem magicznej różdżki.
Marzenia mają swoją cenę.
Czasami ogromną...







CZAS

Jak go znaleźć w tym zwariowanym świecie, gdzie człowiek nie ma na nic czasu? Czy wcisnąć spełnianie marzeń między dom-praca-dom? A może lepiej między rodzina-obowiązki-sen?? Mam wrażenie, że czas jest materiałem bardzo deficytowym. Skoro nie potrafimy znaleźć czasu dla samych siebie to nie znajdziemy go również na spełnianie marzeń!
Najprostsza metoda na brak czasu: wynaleźć teleport (wymówka, która zawsze skutkuje! ;) )
Najtrudniejsza: zastanowić się nad swoim życie, znaleźć czas który tracimy na pierdoły, odzyskać go i przeznaczyć z pożytkiem dla naszych marzeń.

LUDZIE

Marzenia to rzecz bardzo prywatna. Dzieląc się nimi z innymi ludźmi można się spotkać zarówno z radosnym poparciem jak i z zupełnym niezrozumienie. Z przyjacielskim poklepanie po plecach albo kwaśną miną i słowami "nie rozumiem dlaczego chcesz to zrobić".
Sęk w tym, że my sami czasami też nie rozumiem dlaczego chcemy to zrobić, ale coś lub ktoś sprawił, że kierujemy nasze myśli i wysiłki właśnie w tę stronę.
Ale co wtedy jeśli malkontentami są nasze rodziny, życiowi partnerzy, szefowie?
Jak "walczyć" z płaczącymi rodzicami lub stanowczymi szefami, którzy mówią, że nie dadzą nam tak długiego urlopu?
Najprostsza metoda na malkontentów: olać ;)
Najtrudniejsza: rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Jestem przekonana, że rodzina i najbliżsi (a czasem nawet nasi szefowie ;) ) chcą naszego szczęścia. Trzeba ich tylko przekonać, że akuratnie nasze szczęście jest dość istotnie związane ze spełnieniem naszych marzeń :)

PIENIĄDZE

Słowo, które elektryzuje i przyciąga.
Pieeenniiiąąądddzzzzeee.
Bez nich nie da się żyć.
Pieeenniiiąąądddzzzzeee.
Pragnienie milionów osób na świecie.
Pieeenniiiąąądddzzzzeee.
Rzecz, bez których nie da się zrealizować marzeń.
Pieniądze.
Nie można zaprzeczyć. Bez nich ewentualnie można sobie podłubać w nosie.
Takie są realia i wydaje mi się, że wszyscy są na to przygotowani.
Jedni zbierają całe życie odkładając co im zostanie, inni żyją za minimum tylko po to by jak najwięcej odłożyć, jeszcze inni wyjeżdżają do pracy, pożyczają. Wszystko tylko po to by JE mieć...
.. A raczej po to by spełnić marzenia.
Najprostsza (legalna ;)) metoda na zdobycie pieniędzy: wygrać w toto lotka.
Najtrudniejsza: codzienne wyjście do pracy z myślą: że oto właśnie wychodzi się zarobić na marzenia :)

MY VS MARZENIA

-"Nie mam czasu."
-"Szef mi nie da urlopu."
-"Rodzice się wściekną."
-"Nie mam pieniędzy."
...
Najtrudniejsze są do pokonania bariery, jakie sami sobie stawiamy.
Mam nadzieję, że w walce pomiędzy waszymi barierami a marzeniami, zawsze będziecie po stronie marzeń :)

Pozdrawiam
A