Na pewno sie zastanawiacie co sie z nami dzialo przez ostatnie 3 dni. Otoz, na kazdym kroku Indie nas zaskakiwaly, a my zaskakiwalysmy Indie!
Pierwszego dnia po przylocie wykupiona taksowka pre-paid przyjechalysmy na Main Bazaar - miejsce stanowiace dla nas prawdziwe oblicze Indii. Polski "brud, smrod i ubostwo" to artystyczny nielad w porownaniu do tego miejsca.
Gdy emocje juz opadly, a zoladki zostaly napelnione przysznym hinduskim jedzeniem przystapilysmy do podboju Indii - maly shopping nigdy nie jest zly, a wygladac jakos trzeba ;)
Taniocha - za jedyne 100 INR (6 zl) mozna miec gacioszki w stylu "hini-tourist" - czyli prawdziwi hindusi tego nie nosza ale mozna to kupic wszedzie, a my sie w tym czujemy dobrze.
Drugiego dnia przespacerowalysmy sie pod India Gate - ktore jest jednym z kluczowych zabytkow do zobaczenia w New Delhi. Monument ten upamietnia 90 tys. poleglych hinduskich zolnierzy.
Nastepnie skierowalysmy nasze kroki ku Indyjskiemu Parlamentarowi, Glownemu Sekretariatowi oraz Palacowi Prezydenckiemu (Rashtrapati Bhavan). Budowle te znajduj sie w malej odleglosci od siebie i zajmuja dosc duzy obszar.
Wybierajac sie do Lotos Temple skorzystalysmy z miejskiego metra. Ku naszemu zdziwieniu w kazdym metrze jest zarezerwowany i wydzielony pierwszy wagon tylko dla kobiet! Panowie nie maja tam wstepu!
Przy tej okazji warto zaznaczyc, ze w Indiach jest dosc mocna odczuwalna dysproporcja pomiedzy iloscia kobiet i mezczyzny. Kobiet jest znacznie mniej i dla odmiany we wszelakich kolejkachy np. do metra stoja mezczyzni ;)
Poniewaz Lotos Temple byl zamkniety i moglismy go podziwiac tylko z zewnatrz trafilysmy przez przypadek do pobliskiego przybytku wyznawcow Hari Kriszny (ISKCON). Bylo tam duzo rozmodlonych i spiewajacych ludzi, lecz ze wzgledu na halas atmosfera byla dosc ciezka. Wewnatrz znajduje sie rowniez piekny zyrandol w ksztalcie kwiata oraz obrazy przedstawiajace sceny z zycia Kriszny. Oczywiscie wejscie do tej swiatyni bylo mozliwe tylko po zdjeciu butowo ;)
Po dniu pelnym wrazen wrocilysmy na naszy "ukochany" Main Bazaar na pyszne jedzonko i spanko.
Trzeciego dnia wyruszylysmy zwiedzac zabytki w okolicach New Delhi, ktorych nie zdazylysmy zwiedzic poprzedniego dnia.
Zaczelysmy od Humayun's Tomb. Wszystkoby byloby pieknie i ladnie, bo miejsce na prawde warte zobaczenia, gdyby nie fakt, ze po 20 minutach wywalili nas z tamtad gdyz przyjezdzal Prezydent Chin.
Bylysmy wsciekle, bo zaplacilysmy za ta "20-minutowa przyjemnosc" 250 INR!!
Niestety, nie udalo sie wyklocic z hindusami o zwrot pieniedzy.
Wiec po porannych podbojach udalysmy sie uspokoic nasze zszargane nerwy do Lodi Garden. Sa to rozlegle ogrody z masa roznorodnej roslinnosci (hibiskusy, palmy kokosowe). W ten piekny krajobraz roslinny sa wplecione budowle z danych czasow, ktore sa pozostaloscia po hinduskich wladcach. Ze wzgledu na to, ze ogrody sa bardzo romantycznym miejsciem funkcjonuja pod nazwa "lover's point".
Po relaksie w ogrodach z pospiechem udalysmy sie do Ghandi's Smriti - miejsca smierci Mahatmy Ghandiego gdzie oprocz ashramu znajduje sie muzeum poswiecone jego zyciu i przeslaniu. Muzeum jest multimedialne i w ciekawy sposob przedstawia przesanie Ghandiego - "Be true".
Na ten dzien zaplanowalysmy jeszcze jeden punkt programu - odwiedzenie Old Delhi.
Red Fort (Lalqila) kosztowal nas kolejne 250 INR - ale bylo warto!
Jest to rozlegly obiekt zbudowany przez Shah Jahana - czyli fundatora Taj Mahal. Wiekszosc tych imponujacych obiektow jest wzniesione z piaskowca - bardzo charakterystycznego o intesywnym czerwonym kolorze.
Dla zamieszkujacych w dawnych czasach Red Fort wladcow glowna atrakcja byly walki na dziedzincu lwow i sloni. W owczesnych czasach najwieksza atrakcja Red Fort dla odwiedzajacych hindusow bylysmy .. MY!
Grupki hindusow nie odstepowaly nas na krok, chodzac za nami i robiac nam zdjecia. Na szczescie wszystko odbywalo sie w przyjacielskiej atmosferze.
Po "gwiazdorzeniu" w Forcie poszlysmy sie wyciszyc do dzinijskiej swiatyni - Jain Temple - we wnetrzu ktorej mozna bylo podziwiac wiele fascynujacych zlotych zdobien (niestety nie mozna bylo robic zdjec). Tuz obok tej swiatyni znajduje sie szpital dla chorych ptakow.
Niestety, do meczetu Jama Masjid nie chcieli nas wpuscic bo bylo juz tylko 30 minut do zachodu slonca. Szkoda... jest to najwiekszy meczet w Indiach i moze pomiescic 25 tys. ludzi!
Juz konczac warto zaznaczyc, ze w Old Delhi, a dokladnie w Chandni Chowk znajduje sie zwariowany bazar, na ktorym mozna dostac wszystko - od zapalek po telewizor oraz zobaczyc wszystko np. malpy siedzace na dachach :)
Pamietajcie: everything is possible in India! - tak nam powiedzial pracownik falszywego rzadowego biura informacji turystycznej. My sie tego bedziemy trzymac ;)
|
Main Bazaar |
|
Hinduska |
|
India Gate |
|
Keep India clean |
|
My jako glowna atrakcja turystyczna |
|
Typowe hinduskie jedzenie |
|
Momos!!!!! :) |
|
Glowny Sekretariat |
|
Humayun's Tomb |
|
Lodi Garden |
|
Lodi Garden |
|
Ghandi Smriti |
|
Red Fort |
|
Wykurzone i wkurzone z meczetu |
|
Old Delhi |